piątek, 10 lipca 2020

Co dziś zrobią ZŁODZIEJASZKI? | recenzja



Znacie książki Katherine Rundell? Ja kilka lat temu zachwycałam się "Dachołazami", potem zawiodłam na "Odkrywcy", a ostatnio sięgnęłam po "Złodziejaszki". Co z tego wyszło?


OPIS:

Vita Marlowe potrafi celnie rzucać. Nauczył ją tego ukochany dziadek. Dziewczynka wyrusza przez ocean do Nowego Jorku, gdzie okazuje się, że dziadek został wyrzucony ze swojego domu i oszukany przez naciągacza Victora Sorrotore. Lata 20. to czas wspaniałych przyjęć i diamentów we włosach kobiet w pięknych sukniach, ale też prohibicji i gangsterów ‒ Sorrotore ma powiązania z mafią.


Dziadek traci chęć do życia. Vita jest załamana, bo dotąd nigdy się nie poddawał. Dziewczynka wie, że musi mu pomóc – potrzebuje tylko sprzymierzeńców z odpowiednimi umiejętnościami. W cyrku naprzeciwko mieszka dwóch chłopców ‒ Samuel jest akrobatą ćwiczącym na trapezie, a Arkadij potrafi oswajać zwierzęta. Vita poznaje też dziewczynę-kieszonkowca, Silk. To idealna szajka! Cała czwórka opracowuje plan, który Vita zapisuje w czerwonym notesie; staje się on najważniejszą rzeczą w jej życiu. Co planują złodziejaszki? Czy uda im się odzyskać dom dziadka? Czytajcie!

"- Ale to przecież niesprawiedliwe- zaprotestowała Vita [...]
- Wiem. Próbowałaś to kiedyś powiedzieć jakiemuś dorosłemu?"

OPINIA:

"Złodziejaszki" to kolejna świetna pozycja od Katherine Rundell. Tak jak poprzednie książki tej autorki, jest ona skierowana głównie do młodszych czytelników (myślę, że tak ok. 10 lat). Mimo, że grupa docelowa to dzieci, to jednak każdy może po nią sięgnąć i będzie się dobrze przy niej bawił.

Pierwszym plusem jest wiele ciekawych przygód oraz wciągająca fabuła. Sprawia to, że "Złodziejaszki" czyta się bardzo szybko i nie można się od nich oderwać. Akcja cały czas pędzi, ale nie mamy problemu, żeby rozeznać się w niej. Dodatkowo tajemnice, których jest mnóstwo jeszcze bardziej uatrakcyjniają czytanie. Są one ciekawe i mimo, że to książka dla dzieci, to wcale nie tak łatwo je rozwiązać.

Język i styl pisania w "Złodziejaszkach" należy do tych prostszych, ale jednocześnie fascynujących. Katherine Rundell potrafi jednocześnie dokonać, aby starszy czytelnik się nie nudził, a młodszy wszystko zrozumiał.



Kolejną rzeczą, na którą zwracam uwagę przy ocenie książki są bohaterowie. Tutaj są absolutnie świetni. Ich wykreowanie jest niebanalne, ale jednocześnie proste. Rozbudowane, ale jednocześnie nie otrzymujemy natłoku informacji. Mamy czwórkę głównych bohaterów, a do tego kilku drugoplanowych i każde z nich jest jakieś. Ma swoje cechy, swoją własną historię, umiejętności i nie mylimy ich ze sobą.

Zakończenie "Złodziejaszek" jest ciekawe i zaskakujące. Jak to zazwyczaj bywa występuje happy end, ale nie miałam wrażenia, że jest on naciągany. To po prostu musiało się dobrze skończyć, nie było innej możliwości.

"To musi być niesamowite uczucie umieć coś takiego robić, sprawiać że przedmiot tkwi w powietrzu zgodnie z twoją wolą"

Jedyne do czego mogę się przeczepić to pewna przewidywalność akcji, bo troszkę ta książka przypominała mi "Dachołazy" swoją konstrukcją fabuły. Świat jest skonstruowany na tej samej zasadzie tzn. stworzymy jakąś tam grupę dzieci, będą one miały jakąś fajną nazwę i będą mieli jakąś misję. Ale jest to tylko moje czepialstwo i sama w sobie książka jest naprawdę warta uwagi.

[za książkę dziękuję Wydawnictwu Poradnia K]

Zapraszam też do obejrzenia vloga z maratonu czytelniczego na moim kanale, w którym czytałam "Złodziejaszki": https://www.youtube.com/watch?v=Of39eZCH-_w

Dziękuję za przeczytanie mojej recenzji! W internecie znajdziecie mnie też tutaj:

Instagram: @julabooks

YouTube: Jula Books
Lubimy Czytać: Julia
Goodreads: JulaBooks
Mail: julabooks.kontakt@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz