środa, 6 maja 2020

Gdzie ona mieszka? | recenzja TAM GDZIE MIESZKAM


Tytuł: Tam gdzie mieszkam

Autor: Brenda Rufener

Strony: 342

Wydawnictwo: Kobiece


OPIS:

Mogłoby się wydawać, że Linden Rose prowadzi życie typowej nastolatki. Spotyka się z przyjaciółmi, unika wrednych dziewczyn i codziennie chodzi do szkoły. Miejsca, które jest jej domem w dosłownym znaczeniu tego słowa.
Linden mimo młodego wieku wiele przeszła i nie ma gdzie mieszkać. Gdy wszyscy opuszczają szkolny budynek, zakrada się do niego, aby nie spać pod gołym niebem. To jej wielki sekret, którego bardzo się wstydzi i o którym nikt nie może się dowiedzieć.
"-Szczerość nie zjedna ci wielu przyjaciół, Linden, ale dzięki niej pozostaną przy tobie ci najważniejsi"
Pewnego dnia jedna z jej szkolnych prześladowczyń, Bea, zostaje pobita. Tylko Linden może jej pomóc schwytać sprawcę, jednak wiąże się to z ujawnieniem krępującej tajemnicy. Jednej z wielu, które w sobie skrywa.
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.


OPINIA:

Książka mnie zaintrygowała jak tylko przeczytałam jej opis po raz pierwszy. W trakcie czytania co chwila zmieniała mi się opinia o niej i dopiero jak po jej skończeniu wypisałam plusy i minusy to zdecydowałam się na 2/5 gwiazdek. Dlaczego?

Zacznę od plusów. Na pewno jest to pozycja lekka i niewymagająca większej uwagi. Także jeśli szukacie czegoś takiego to ta książka jest na pewno idealna. Ja nie nastawiałam się na nic innego, więc po prostu się nie rozczarowałam. Nie podchodźcie do niej z wysokimi oczekiwaniami, bo nie otrzymacie literackiego arcydzieła.

"Chcę pomóc tej dziewczynie. Chcę, żeby wiedziała, że nie jest sama. Ale jak pomóc komuś, kto nienawidzi cię tylko dlatego, że wiesz, że potrzebuje pomocy?"

Zdecydowanie największą zaletą tej książki jest końcówka. Tak jak możecie się domyślać kończy się happy endem i raczej pozytywnie. Ja takie zakończenia lubię i z tej historii można wyciągnąć jakiś morał. Dodatkowo pojawia się parę naprawdę zaskakujących zwrotów akcji i rozwiązania niektórych zagadek mnie pozytywnie zdziwiły.

Z plusów to tyle, przejdźmy do minusów, których jest trochę więcej. Zacznę od tego, że zanim dojdziemy do tej świetnej końcówki, trzeba się trochę namęczyć. Ja wciągnęłam się w akcję dopiero od połowy, bo początek był nudnawy i jednak może to trochę zniechęcić niektórych. Rozumiem, że trzeba nas wprowadzić w realia życia bohaterki i poznać ją, ale trwało to za długo, moim zdaniem.

"-Kocham Cię, mamo.
-Ja Ciebie bardziej.
Ale nie miała racji. Ludzie krzywdzą- czy to celowo, czy nie. Ból przychodzi, gdy jest się świadomym swoich uczuć. Ból przychodzi, kiedy się kocha."

Niestety muszę zarzucić tej książce brak realizmu. Sama koncepcja była dobra, ale pomysł trochę średnio wykorzystany. Główna bohaterka nie ma żadnej rodziny i musi żyć za to, na co sama zapracuje, a mieszka w szkole. Kąpie się w szkolnych prysznicach itd. 

Po pierwsze- była niepełnoletnia. Wydaje mi się to niemożliwe, że 16 czy 17-letnia dziewczyna mieszka "na własną rękę" i nie znajduje się np. w domu dziecka. 

Po drugie- dyrektor szkoły ma podstawowe dane uczniów- imię, nazwisko, adres, numer telefonu rodziców. Jak to się stało, że nie wiedział, iż Linden nie ma stałego miejsca zamieszkania? 

Po trzecie- w szkole raczej są jakieś kamery i zauważono by jakiegoś człowieka chodzącego albo śpiącego w budynku. 


Ponadto nie polubiłam głównej bohaterki- miałam wrażenie, że niektórych znajomych ma tylko dla korzyści materialnych. Jakim cudem oni nie wiedzieli, że Linden jest bezdomna i nie ma rodziców?Mi wydało by się to podejrzane, gdybym spotykała się z przyjacielem lub przyjaciółką tylko u mnie w domu, ewentualnie na mieście.

Podsumowując, Brenda Rufener miała dobry pomysł. Mogła napisać poruszającą powieść uświadamiającą ludziom problem bezdomności, która na długo pozostanie w pamięci czytelnika, ale nie do końca jej wyszło.

[za książkę dziękuję wydawnictwu Kobiecemu]

Dziękuję za przeczytanie mojej recenzji! W internecie znajdziecie mnie też tutaj:

Instagram: @julabooks YouTube: Jula Books Lubimy Czytać: Julia Goodreads: JulaBooks Mail: julabooks.kontakt@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz